
Mówiąc o przeniesieniu można technicznie powiedzieć, że jest ono postawą świata wewnątrzpsychicznego, jaką obdarowywujemy innych i po części siebie. Możemy np. spróbować zrozumieć jego działanie na przykładzie tego, w jaki sposób opisują nas przyjaciele czy rodzina, gdy się wzajemnie kłócimy. Coś na zasadzie, choć może nie jest to idealny przykład, “zostaw mnie bo dziś gryzę”. Wiemy wówczas, że osoba tak mówiąca, będzie źle do nas nastawiona i że, w taki właśnie sposób będzie nas traktowała. To jakie fundujemy “przeniesienie” jest naszą immanentną cechą charakteru osobowości. O tym fenomenie pisał sam Sigmund Freud, mówiąc, że to postawa, określająca w jaki sposób genetycznie funkcjonuje nasze wewnątrzpsychiczne życie. To zjawisko podobne do negatywu w kliszy aparatu fotograficznego, zawierające świadomie i nieświadomie wzorce postawy psychicznej, coś jak zapisana instrukcja, którą stosujemy w trakcie życia, zawierająca zarówno dobre i złe wzorce. Ja dodam, że w nie psychodynamicznym języku można byłoby powiedzieć, że przeniesienie jest tym, jakie człowiek „wnosi” (zamiast przenosi) emocje w „relację” z i jakie nakłada na nią oczekiwania.
W literaturze szkoleniowej znajdujemy polaryzacyjną charakterystykę tego terminu, opisującą je w pryzmatach pozytywnego (czułego) i negatywnego (wrogiego) przeniesienia. Mówi się, również, że w procesie leczenia pacjenci dosłownie przenoszą, na swojego terapeutę lub terapeutkę wszelakiego typu uczucia takie jak: miłość, nienawiść, pożądanie, oczekiwania, złość, odrzucenie, poczucie krzywdy, wstręt, fantazje, wzorce zachowań oraz myśli wynikające z dziecięcych doświadczeń. Ale przeniesienie, jest przede wszystkim, o czym się dziś zapomina, niezaspokojonym oczekiwaniem miłosnym i erotycznym, jakie wysuwamy wobec innych ludzi. Te niezaspokojone pobudki stają się siłą, budzącą w nas np. frustrację, która to zamienia się na impulsy psychiczne, które mogą być jak wcześniej powiedziano czułe lub wrogie. Te niespełnione fantazje i oczekiwania z okresu dziecięcego, mogą w dorosłości wybuchnąć w nas niczym niepowstrzymana erupcja wulkanu, czyniąc zubożenie w sposobie postrzegania siebie. Staramy się wtedy jak gdyby uzyskać coś od innych, czekając na ich reakcje w spełnieniu naszych wewnętrznych pragnień, o których często świat zewnętrzny nie ma pojęcia, jak gdyby powtarzała się sytuacja z dzieciństwa, gdy rodzic nie spełniał naszych marzeń. Te właśnie oczekiwania przenosimy w dorosłym życiu na ludzi, czekając niczym Godot z powieści Samuela Becketta, na magiczne ich spełnienie. W tym celu będziemy używać starych i znanych dróg rozwiązań, a to będziemy stawać się czułymi w drodze do uzyskania oczekiwanego, lub też użyjemy postawy wrogiej, również celem uzyskania upragnionego. To jaki posiadamy indywidualny wzór przeniesienia, zależne jest od konstytucjonalnych warunków takich jak wychowanie i po prostu od przypadku.
Jak zatem powstaje przeniesienie? Otóż jest to proces, częściowego odwrócenie się naszej energii popędowej (życiowej, erosa, libido) od życia zewnętrznego i skierowanie tej energii do wewnątrz, po przez co, tworzą się w nas fantazje, roszczenia i oczekiwania, którymi zażarcie się karmimy, na rzecz odejścia od eksploracji świata zewnętrznego. Otwiera to drzwi do jawnego tworzenia się sytuacji lękowych, konfliktowych czy też depresyjnych, a przede wszystkim tworzy przestrzeń do infantylizacji i wyolbrzymiania fantazji na temat naszego świata psychicznego. Boimy się wówczas np. ujawnić tego, że od lat się w kimś kochamy, kto o tym nic nie wie, bądź lękamy się naszych pragnień seksualnych wobec partnerów lub też skrzętnie uciekamy od sytuacji konfliktowych. Przecież opór przed zwerbalizowaniem (wypowiedzeniem) pragnień, sądów czy wyznań, inaczej swobodna wypowiedź „tu i teraz”, jest przecież częstym znanym nam zjawiskiem. To właśnie w tych rozważaniach na temat samych siebie, w meandrach przypuszczeń i fantazji, znajdujemy to, co “przenosimy”. To zamknięta w kapsule energia psychiczna, nie wydobyta na powierzchnią, uderzająca na zewnątrz, siłą emocji w niej zawartych.
Na koniec wspomnę, że tematyką tą zajmowała się również psychoterapeutka Melanie Klein, formułując inną jego definicję, a mianowicie, że jest to suma „wspomnień zawartych w uczuciach, zawierająca emocje i fantazje prewerbalne”, czyli treści fantazjowane, pozbawione fabuły słownej. Wspomnienia te przenosimy świadomie i nieświadomie, wraz z całym inwentarzem, na teraźniejsze życie.
Warto dodać, że obecnie obserwujemy w tym zjawisku ambiwalencję, to znaczy, że może być ono mieszane i zawierać zarówno cechy pozytywne jak i negatywne. W takich przypadkach, postawa emocjonalna danego indywiduum będzie się zmieniać w zależności od rzeczywistości i przechodzić z czułej do wrogiej i na odwrót. Dotyczy to w szczególności problematyki borderline oraz zaburzeń depresyjnych, gdzie amplituda przeniesienia może oscylować pomiędzy tymi dwoma biegunami, czułym i wrogim.
Marcin Kapturkiewicz, Danmark 04.04.2024
Comments